O ile banki oraz wielu analityków i obserwatorów rynku nieruchomości i rynku usług finansowo-kredytowych, jak zapewniają, zaczynają dostrzegać światełko w pandemicznym tunelu, choć właściwie ostatnie informacje o największym w historii spadku PKB, raczej ten tunel jeszcze bardziej zaciemnieją, o tyle dla pewnych grup potencjalnych kredytobiorców progi do uzyskania kredytu jeszcze bardziej wzrosły, stając się dla wielu barierą nie do pokonania.
Paradoks polega na tym, że wywołana pandemią zwiększona ostrożność kredytodawców i podwyższenie kryteriów oceniania zdolności kredytowej i historii kredytowej potencjalnych kredytobiorców, w największym stopniu dotyka ludzi młodych, a więc tych, którzy mają najwięcej powodów, żeby myśleć o zakupie własnego mieszkania, domu lub innej nieruchomości dla siebie i swoich zakładanych właśnie rodzin i móc z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Tymczasem, to właśnie młodzi, których status materialny wynikający z osiągniętej pozycji zawodowej i zarobkowej dopiero się kształtuje, mają najgorszą pozycję wyjściową w staraniach o kredyt hipoteczny na zakup mieszkania, domu lub innej nieruchomości, bo często jeszcze są zatrudniani nie na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony, lecz na umowach śmieciowych albo na samo zatrudnieniu. A banki uznają takie osoby za całkowicie pozbawione zdolności kredytowej lub notują jej drastyczne obniżenie. Tak, jakby umowy o pracę nie można było stracić w obecnych warunkach pandemii dosłownie z dnia na dzień, podczas gdy osoba na śmieciówce lub samo zatrudnieniu może zupełnie nieźle prosperować stale podnosząc swoją zdolność kredytową
Młodzi nie budzą zaufania kredytobiorców.
Podstawowym powodem, dla którego banki są bardziej skłonne udzielać kredytów, w tym także kredytów hipotecznych na zakup mieszkania, domu lub innej nieruchomości osobom nie najmłodszym, jest spodziewany wyższy status materialny osób w tzw. średnim wieku, ich ewentualne oszczędności i łatwiejszy dostęp do środków potrzebnych na przykład na wkład własny i ubezpieczenie kredytu. Czyli tego wszystkiego, czym nie dysponuje 90% ludzi młodych. Dodatkowym minusem młodych ludzi w oczach banków, chcących otrzymać kredyt hipoteczny na zakup mieszkania, domu lub innej nieruchomości, jest często brak jakiejkolwiek historii kredytowej na podstawie, której bank mógłby ocenić rzetelność potencjalnego kredytobiorcy w spłacaniu zobowiązań kredytowych.
Owszem, jak przyznają przedstawiciele banków, większość z nich przed pandemią nie miała problemów z pozytywnym rozpatrywaniem wniosków kredytowych składanych przez osoby młode, nawet wtedy, gdy uzyskiwały dochody z umów-zleceń lub z działalności własnej. Teraz jednak, jak wynika z obserwacji ekspertów kredytowych, w czasie pandemii, tylko jeden bank nie przekreśla z góry ewentualnych wniosków kredytowych składanych przez młodych potencjalnych kredytobiorców. Tym bankiem jest PKO BP.
Z najnowszej ankiety NBP skierowanej do przewodniczących komitetów kredytowych ustalających kryteria przyznawania bądź odmowy udzielania kredytów wynika, że w trzecim kwartale banki spodziewają się złagodzenia polityki kredytowej oraz nieznacznego wzrostu popytu na kredyty hipoteczne, jednak inni analitycy spodziewają się ponownej liberalizacji kryteriów przyznawania kredytów nie wcześniej niż za 1,5 półtora roku, uzasadniając swój pesymizm spodziewanym nawrotem pandemii.
Mimo nieznacznego ożywienia popytu na kredyty hipoteczne, eksperci kredytowi i finansowi dalecy są od optymizmu, że po zniesieniu obostrzeń rynek kredytów hipotecznych wróci do stanu sprzed epidemii. Większość z nich spodziewa się drugiej fazy pandemii.