Pewien emeryt, który kilka lat swojego życia zawodowego spędził w USA i w związku z tym część swojej emerytury otrzymuje w US$, co jakiś czas dokonuje przeniesienia tej emerytury z konta w banku, do którego musi wpływać jego amerykańska emerytura w dolarach, na konto, na które wpływa jego emerytura z ZUS. W drodze między bankami odwiedza kantor wymiany walut, gdzie zamienia dolary na złotówki, które następnie wpłaca na swoje podstawowe konto złotówkowe. Dlaczego to robi?
Wspomniany emeryt interesuje się wysokością spreadu walutowego, czyli różnicy między kursem sprzedaży, a kursem kupna waluty obcej, w tym konkretnym przypadku US$. Warto dodać, że emeryt przeprowadza swoją operację finansową całkowicie legalnie, gdyż od 2011 obowiązuje tzw. Ustawa antyspreadowa, która daje możliwość klientom banków wybrania najkorzystniejszych dla nich operacji związanych z koniecznością wymiany waluty obcej na PLN.
Emeryt zadaje sobie trud podjęcia swoich środków w walucie obcej w jednym banku i odwiedzenia kantoru wymiany walut, żeby w rezultacie po sprzedaniu dolarów, zanieść wynikającą z transakcji sumę w złotówkach do innego banku, ponieważ uznał, że skorzystanie z różnicy w wysokości spreadu walutowego między bankiem, a kantorem wymiany walut, będzie dla niego korzystne.
Kto jest najbardziej zainteresowany spreadem walutowym?
Oczywiście, wspomniany emeryt, zamiast korzystać z tradycyjnego kantoru wymiany walut, mógłby skorzystać z internetowego kantoru wymiany walut, w którym spread jest jeszcze dla niego korzystniejszy niż w kantorze stacjonarnym – ta różnica wynika przede wszystkim z mniejszych kosztów własnych (np. związanych z wynajmem lokalu), jakich nie musi ponosić kantor internetowy. Jednak w przypadku emeryta ta różnica prawdopodobnie nie jest aż tak istotna, żeby chciał się on pozbawić przyjemności załatwiania „ważnych spraw”, co w życiu emeryta często stanowi wartość większą niż pieniądze.
Z takich „przyjemności”, zapewne nie chcą korzystać inni klienci banków zainteresowani znalezieniem najkorzystniejszego dla siebie spreadu walutowego. Należą do nich przede wszystkim kredytobiorcy, którzy zaciągnęli kredyty w walutach obcych i muszą je teraz spłacać w złotówkach po przeliczeniu wg aktualnych kursów walut.
Taka sytuacja najbardziej dotyczy kredytobiorców kredytu hipotecznego na zakup mieszkania, domu lub innej nieruchomości, którzy przed laty, gdy to było jeszcze możliwe, zaciągnęli kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich, co wtedy, z uwagi na niezwykle korzystny spread walutowy, wydawało się być bardzo korzystne dla kredytobiorców. Niestety, jak wiadomo kurs CHF po latach wzrósł tak drastycznie, że spowodowało to poważne problemy wielu kredytobiorcom w regularnym wywiązywaniu się ze swoich zobowiązań kredytowych.
W tym miejscu warto dodać, że w myśl wspomnianej wyżej Ustawy „antyspreadowej” sytuacja, jaka dotknęła „frankowiczów” nie mogłaby zaistnieć, ponieważ banki nie mogą udzielać kredytów, w tym przede wszystkim kredytu hipotecznego na zakup mieszkania, domu lub innej nieruchomości w walucie innej niż ta, w której kredytobiorca uzyskuje dochody.
Jeszcze inną kategorią klientów banków zainteresowanych różnicami w wysokości spreadów walutowych stosowanych przez banki i inne instytucje finansowe zajmujące się wymianą walut, są osoby, które otrzymują środki finansowe z zagranicy. Tak, jak w przypadku wspomnianego emeryta, osoby te są żywotnie zainteresowane wysokością spreadów walutowych, gdyż od tego jest uzależniona kwota w PLN, jaką uzyskają w wyniku wymiany walut.